Strefa Wisły

Wstyd, hańba, kompromitacja

Po frajersko straconym zwycięstwie przy Reymonta, piłkarze Wisły nie mieli zbyt dużo czasu na rozpamiętywanie. Już następnego dnia udali się do Białegostoku, gdzie czekała na nich jeszcze bardziej podrażniona Jagiellonia. Podopieczni trenera Probierza zostali we środę okradzeni z punktów w Warszawie. Mecz ten zapowiadał się więc wyjątkowo pikantnie. Trener Moskal nie zamierzał ułatwiać pracy Białoczanom. Na ławce posadził Brożka, Stilicia, Barrientosa i Buchalika. W pierwszym składzie znaleźli się za to Guzmics, Garguła, Stępiński i Miśkiewicz. Od początku widać było sporo niedokładności w poczynaniach obu ekip. Jagiellonia przeważała, jednak bezbłędnie spisywał się kapitan Białej Gwiazdy. Niestety znakomita forma Głowackiego nie przekładała się na akcje ofensywne, ponieważ przyjezdni mieli ogromne problemy z wymienieniem choćby kilku podań. Gra kleić zaczęła się dopiero koło 15 minuty i już chwilę później piłka po strzale Sadloka przemknęła tuż obok okienka bramki Drągowskiego. W 27 minucie doskonałą okazję miała Wisła, jednak strzał Garguły z 14 metra obronił młody bramkarz gospodarzy. Kolejną fantastyczną okazję miał Jankowski, jednak znów Drągowski przeniósł jego strzał nad poprzeczką. Sytuacje miał też Stępiński, jednak dobra dyspozycja stoperów Jagielloni sprawiała, że te akcje spaliły na panewce. Po drugiej stronie boiska niezwykle pewni była para Guzmics – Głowacki. Dość powiedzieć, że nie pozwolili oni rywalom na oddanie choćby jednego strzału w pierwszej połowie. Celny strzał głową oddałza to w 42 minucie Jankowski, błąd popełnił też Drągowski i to wystarczyło, by do przerwy Wisła prowadziła 1-0. Druga połowa zaczęła się od agresywniejszych ataków gospodarzy. Mimo to piłkę do siatki po fantastycznej akcji skierował Stępiński. Młody napastnik był jednak w 53 minucie na spalonym. Wciąż jednak to Wiślacy prowadzili grę. Grali mądrze i pewnie. Właściwie nie sposób napiętnować jakiegoś zawodnika Białej Gwiazdy. Nie do końca radził sobie Stępiński, jednak wciąż było to dobre spotkanie. Całej drużyny. Nie radzili sobie zawodnicy trenera Probierza z wybitnie drużynową grą piłkarzy z Krakowa. W 76 minucie pressing gości przyniósł rezultaty w postaci fantastycznej akcji. Stępiński do Garguły, który uderzył na bramkę. Niestety w zasięgu Drągowskiego. Chwilę później głową strzelał Stępiński, jednak znów w młodego golkipera gospodarzy. Jedynym sposobem na stworzenie jakiejkolwiek sytuacji w polu karnym Miśkiewicza, polegał w tym spotkaniu na długiej piłce od obrońców/pomocników. I cała ta mądra gra w 87 minucie poszła się wozić. Tuszyński oddał PIERWSZY(!!) celny strzał i zdobył bramkę wyrównującą. Drugi celny strzał oddał Pawłowski dobijając strzał Dzalamidze. Trafił. I tym sposobem gospodarze wyszli na prowadzenie mimo spalonego, na którym znalazł się strzelec gola. Znowu przegraliśmy wygrany mecz. Jesteśmy frajerami. Nie liczcie na puchary. Jagiellonia Białystok 2 – 1 Wisła Kraków 42’ Jankowski 87’ Tuszyński 89’ Pawłowski Jagiellonia: Drągowski – Modelski, Madera, Pazdan, Straus – Frankowski(46’ Dzalamidze), Grzyb, Gajos, Romańczuk(72’ Tymiński), Mackiewicz(62’ Pawłowski) – Tuszyński Wisła: Miśkiewicz – Sadlok(90’ Stilić), Guzmics, Głowacki, Jović – Boguski(85’ Brożek), Jankowski, Garguła, Uryga, Burliga(88 Barrientos) - Stępiński
Back to Top