Strefa Wisły

[ZAPOWIEDŹ] Na podbój stolicy - Legia-Wisła

Wreszcie dłużąca się przerwa reprezentacyjna dobiegła końca. Wszystkie drużyny klubowe, okrojone jedynie o kilku powołanych zawodników, mogły spokojnie popracować nad mankamentami w swojej grze. Szczególny test wykonanej w tym czasie roboty mają dziś przed sobą Wiślacy - w ramach 12. kolejki Ekstraklasy podopiecznym trenera Stolarczyka przyjdzie zmierzyć się z Legią Warszawa na Łazienkowskiej. Początek tego spotkania już o godzinie 18:00.

GM 6421

Legioniści na początku bieżącego sezonu przechodzili przez niemałe kłopoty. Fatalne wyniki na inaugurację rozgrywek były usprawiedliwiane grą w eliminacjach do europejskich pucharów. Te jednak wyglądały w wykonaniu Legii wprost kompromitująco. Przygoda europejska dawno się już skończyła, a Legia wciąż nie punktowała w lidze. To sprawiło, że włodarze stołecznego klubu zmuszeni byli zareagować - stanowisko trenera objął wówczas energiczny Portugalczyk, Ricardo Sa Pinto.

Trzeba przyznać, że od razu jego zespół zmienił swoje oblicze. Gra warszawian stała się agresywna, zawzięta i zdecydowanie bardziej poukładana pod względem taktycznym. Wyraźną oznaką powrotu na właściwą ścieżkę może być fakt, że od pięciu ligowych potyczek nikt nie znalazł recepty na pokonanie stołecznego klubu, który po drodze dorzucił jeszcze awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. Ich ostatnie rezultaty sprawiły, że wspięli się oni na 3. miejsce w ligowej tabeli, mając na swoim koncie 21 punktów. Zdecydowanie nie jest to jeszcze drużyna kompletna, ani gotowa, ale nie ulega wątpliwości, że Sa Pinto robi wszystko, by z tego kryzysu ich wyciągnąć.

Wisła po fantastycznym początku nieco spuściła z tonu w ostatnim czasie. Dwie kolejne wpadki - porażki z Pogonią w Szczecinie i z Koroną na R22, a do tego odpadnięcie z Pucharu Polski po karnych z Lechią - zdecydowanie ostudziły gorące głowy kibiców, a zawodnikom pokazały, ile jeszcze ciężkiej pracy przed nimi. Wszystko jednak poszło w niepamięć w ostatnim meczu przed reprezentacyjną przerwą - w 11. kolejce Wiślacy bowiem dali z siebie wszystko, by potwierdzić swoje panowanie w Krakowie, pokonując Cracovię po drugiej stronie Błoń 2:0 po dublecie Jesusa Imaza.

Obaj szkoleniowcy przed przystąpieniem do dzisiejszej rywalizacji stoją w dość podobnej sytuacji pod względem kadrowym. Zarówno w zespole Legii, jak i Wisły do tych zawodów nie będzie mogło przystąpić po dwóch piłkarzy. W ekipie Wojskowych są to Jarosław Niezgoda oraz William Remy. Natomiast trener Stolarczyk nie będzie mógł skorzystać z usług przechodzącego rehabilitację po operacji barku Marko Kolara, a także odczuwającego wciąż trudy derbowego spotkania Tibora Halilovicia.

Rywalizacja Białej Gwiazdy z warszawską Legią sięga początków XXw. Dzisiejsze starcie będzie już 153. meczem ligowym pomiedzy tymi dwoma klubami. Historyczny bilans jest delikatnie korzystniejszy z punktu widzenia krakowian. Zwyciężali bowiem oni 57 razy, 55-krotnie dając się pokonać i 40-krotnie remisując. Ostatnie "Derby Polski" zakończyły się zwycięstwem Legii w Krakowie 1:0 po bramce Pasquato. Znacznie przyjemniejsze wspomnienia za to mamy z ostatniej wyprawy do stolicy. W marcu tego roku Wiślacy pokazali kawał dobrej piłki, przerywając fatalną serię 20 lat bez zwycięstwa przy Łazienkowskiej. Wtedy dla Białej Gwiazdy strzelali Hiszpanie: Carlitos oraz Fran Velez. Teraz obu nie ma już z nami - co więcej, król strzelców z ubiegłego sezonu stanie dziś po drugiej stronie barykady. W Krakowie jednak dawno już przestaliśmy po nich tęsknić. 

Bukmacherzy przed dzisiejszym meczem widzą tylko jednego faworyta - kursy na Legię są ponad 2,5 raza mniejsze. Piłkarze Białej Gwiazdy już niejednokrotnie udowadniali jednak w obecnej kampanii, że doskonale czują się w roli 'underdoga' i potrafią sprawić niemałe problemy najlepszym ekipom w Polsce. Musimy spodziewać się dzisiaj bardzo ciężkiej przeprawy, to nie ulega wątpliwości. Ale jesteśmy przekonani, że Wiślacy w tym momencie są w stanie pokonać każdego ekstraklasowicza, jeżeli tylko mają swój dzień. A zatem, niech ten dzień będzie Waszym dniem! Jazda, jazda, jazda...!

 

Back to Top